Exaudi Domine justitiam meam. Płacz sprawiedliwy i skargę moję Przypuść przed świętą obliczność Swoję; Usłysz, o Sędzia nienaganiony, Ust nieobłudnych głos niezmyślony. Do Twego sądu ja się uciekam I sprawiedliwej skaźni swej czekam; Ty swem krzywego upatruj okiem, A najdzi prawdę swoim wyrokiem. Zmacałeś serca i myśli skrytej, Zszedłeś mię w nocy nie znakomitej, Doświadczyłeś mię, by w ogniu złota, A nie nalazłeś, jedno co cnota. Ludzkich wywrotów nie naśladuję, To usty mówię, co w sercu czuję; Słów Twoich strzegąc, słów świętobliwych, Mijałem zawżdy ścieżki złośliwych. Raczże mię trzymać na Swojej drodze Aby nie przyszło upaść mej nodze; Wysłuchałeś mię w złe czasy moje, Proszę i dziś mi daj ucho Swoje. Objaw nademną niewysłowione Swe miłosierdzie; Tobie zwierzone Nadzieje nigdy nie omylają; Stłum, co się rękom Twym przeciwiają. A mnie racz, jako źrzenice, bronić I cieniem swoich skrzydeł zasłonić, Abych w nadzieję Twojej opieki Mógł się złych ludzi nie bać na wieki. Ludzi roskosznych, którzy tak styli, Że ledwie brzucha zniosą po chwili; Usta wszeteczne, ich język hardy, Pełen bluźnierstwa, pełen i wzgardy. Ze wszystkich mię stron w koło zawarli I oczy swoje na mię rozdarli, Myśląc, jakoby mogli mię pożyć? A równo z ziemią kiedy położyć. Taki więc bystrym lew zjęty jadem, Cieka po puszczy zwierzęcym śladem; Takie więc szczenię lwice szalonej Czyha w jaskini nieupatrzonej. Uprzedź go, Panie, pobij samego, A duszę moję od okrutnego Wyzwól człowieka: człowieka, który Jest mieczem Twoim i ma moc z góry. Niechaj nade mną władze nie mają Ci, co się w marnym świecie kochają, Przestając na tym wieku doczesnym, A tylko żądzom służąc cielesnym. Których Ty chciwe, bezdenne brzucha Z wielkiego karmisz ziemskiego rucha, Dając im skarby, dając im dziatki, Którym zostawią swe niedojadki. A ja, mój Panie, w tej niewinności Ujźrzę twarz (da Bóg) Twej wszechmocności; Będę syt, kiedy na jawi prawie Stawisz się w świętej Swojej postawie.
|