Teksty » Kochanowski - Psałterz » Księga Psalmów » Rozdział 31
«  Księga Psalmów 30 Księga Psalmów 31 Księga Psalmów 32  »
In Te Domine speravi, non comfundar.

   W Tobie ufność swą kładę, Boże niezmierzony,
A ty nie daj, abych był kiedy zawstydzony.
Prze dobroć swoję racz mię z trudności wybawić,
Usłysz mój głos, a chciej mię na swobodzie stawić.

   Weźmi mię w swą obronę, niezwalczony Panie,
A to za twardą skałę i zamek mi stanie.
Tyś mój wał, Tyś mój zamek, a prze Imię swoje
Prowadź mię i opatruj liche zdrowie moje.

   Pomóż mi z sideł, które na mię zastawiła
Przeklęta zazdrość; Tyś jest wszystka moja siła.
W Twoje ręce poruczam żywot swój teskliwy,
Ty mię broń, jako zawżdy, Boże mój prawdziwy!

   Przyjaciela ci ze mnie na wieki nie mają,
Którzy w rzeczach niepewnych pewności szukają.
Ja swą nadzieję kładę w Twej, Panie, litości,
A Ty mnie zawżdy cieszyć raczysz w mej trudności.

   Raczyłeś się użalić mego udręczenia,
Pomogłeś duszy mojej z ciężkiego trapienia.
Tyś mię z nieprzyjacielskich srogich rąk wybawił,
I na miejscu przestronem nogi me postawił.

   Raczże się mnie użalić i dziś, wieczny Panie,
Bo w tych frasunkach moich ledwie że mię stanie.
Wzrokem stracił od płaczu, serce mi struchlało,
Młodość przed czasem zbiegła, sił w kościach nie stało.

   Śmieje się nieprzyjaciel, sąsiedzi się śmieją,
Powinowaci do mnie przystąpić nie śmieją.
Który zajźrzy, ucieka; rowniem tak wypłynął
Z ich pamięci, jakobych już na wieki zginął.

   Jako na śmieciach leży w domu wyrzucony
Wiotchy czyn, takem ja jest od ludzi wzgardzony.
Ci mnie jawnie sromocą, drudzy się zmawiają,
Którym kstałtem o zdrowie przyprawić mię mają?

   A ja w tej wzgardzie ludzkiej, w tym strachu srogiem,
Tobie ufam, o Panie, Tyś jest moim Bogiem.
W Twojej ręce są lata i bieg mego wieka,
Ty mię racz wyswobodzić z rąk złego człowieka.

   Rozświeć Swą dobrotliwą twarz nad sługą swoim,
Okaź Swe miłosierdzie w tym ucisku moim.
Niechaj za to, Boże mój, wstydu nie odnoszę,
Że Cię w swych doległościach o ratunek proszę.

   Niech się niepobożni ludzie zapałają,
Niechaj swego upadku niedługo czekają.
Bodaj usechł i upadł zły język wszeteczny,
Cnoty skaźca i dobrych nieprzyjaciel wieczny.

   Jako wiele dóbr, Panie, które Ty gotujesz
Wiernym swoim i które tu już okazujesz,
Kryjesz je przy Swej twarzy przed ludźmi srogimi,
Bierzesz je przed języki w dom swój wszetecznymi.

   Błogosławion bądź, Panie, któryś mię wybawił
Z mych trudności i w miejscu obronnem postawił.
Jaciem już był bez mała zwątpił w łasce Twojej,
Aleś Ty nie przebaczył przedsie skargi mojej.

   Wierni, Pana miłujcie: wierne Pan miłuje,
A z hardymi wedla ich pychy postępuje.
Bądźcie stali, którzyście w Panu położyli
Ufność swoję, a serca wasze on posili.
«  Księga Psalmów 30 Księga Psalmów 31 Księga Psalmów 32  »