Ad Te Domine levavi animam meam. Do Ciebie, Panie, wzdycha serce moje, W Tobiem położył ja ufanie swoje; Za co niech wstydu i żałosnych, proszę, Nieprzyjacielskich śmiechów nie odnoszę. Nikt nie zelżony, ktokolwiek w potrzebie I w swych trudnościach uciekł się do Ciebie; Ci niechaj będą pohańbieni wiecznie, Którzy z umysłu wolą żyć wszetecznie. Mnie okaż, Panie, drogi świętobliwe, Mnie okaż ścieżki swe nieobłędliwe. Prowadź mię wedla szczyrej prawdy swojej, Bo comkolwiek jest, jestem z łaski Twojej. Wspomni na swoje miłosierdzie wieczne, A mej młodości postępki wszeteczne Wygładź z pamięci; uczyń łaskę ze mną Prze dobroć Swoję światu nietajemną. Nie prózno proszę, Pan to dobrotliwy, Pan szczery; przeto gościniec prawdziwy, Ukaże grzesznym, rozum da cichemu, Drogi objawi swoje pokornemu. Litość a prawda — Pańskie są własności, Tym jawne, którzy mają w uczciwości Testament Jego; Panie, grzechy moje Nieprzeliczone zgładź, prze Imię swoje. Jest kto na ziemi, coby żył prawdziwie W bojaźni Pańskiej? taki niewątpliwie Ma wodzem Pana, który go sprawuje Temi drogami, co je Sam lubuje. Tam troski miejsca niewdzięczne nie mają, Ale rozkoszy wieczne przebywają; Tam dziatek mnostwo, podpora starości, I pewny dziedzic pięknych osiadłości. Pan tajemnice temu swe odkryje, Ktokolwiek w jego posłuszeństwie żyje; Temu objawi myśl swego przymierza, Kto tam, gdzie jego rozkazanie, zmierza. W Nim tedy oczy, w Nim myśli mam swoje A On wyzwoli z pęta nogi moje. Panie, Ty mię racz wziąć do Swej obrony, Bom od wszystkiego świata opuszczony. Pełne mam serce nieznośnej żałości, Ty mnie sam, Panie, wyrwi z tych trudności; Wejźrzy na ciężkość, wejźrzy na me troski, Zabacz mych grzechów, uskrom gniew swój Boski. Nieprzyjaciel mój na mię wojska zbiera, Krwie mojej pragnąc, ledwie nie umiera; Ty bądź mym stróżem, — niech się zły nie śmieje, Żem ja położył w Tobie swe nadzieje. Szczyrość i cnota niech mię ma wspomoże, A naprzód, że ja Tobie ufam, Boże! Niechaj nad sobą Twą obronę znają, Którzy Twych ustaw świętych przestrzegają.
|